Ogromne zyski ZAiKS-u….

Opłaty z tytułu ZAiKS zasilają kieszenie artystów. Czy jednak tak jest w istocie?
W poprzednim artykule pisaliśmy o konferencji prasowej ZAiKS-U, na której podkreślono, że za twórczość on-line należy się opłata. W trakcie konferencji prasowej przedstawiono również sprawozdanie roczne z działalności Stowarzyszenia. Dyrektor generalny, Krzysztof Lewandowski, przypomniał, że ZAiKS, to także działalność socjalna. Członek Prezydium Zarządu Stowarzyszenia i kompozytor Miłosz Bembinow, poinformował, że dokładność, z jaką ustala się wynagrodzenia i dystrybuuje je twórcom, plasuje ZAiKS w czołówce organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub pokrewnymi na świecie.
Wpływy ZAiKS wynosiły w zeszłym roku łącznie ponad 346 mln zł. Najwięcej wpłynęło z nagrań radiowych i telewizyjnych oraz publicznych wykonań. Jednak dla Stowarzyszenia to wciąż za mało – Zarząd alarmował, że wpływy z tzw. czystych nośników były niezadowalająco niskie. Jest to efektem braku decyzji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie rozszerzenia listy czystych nośników o urządzenia najnowszej generacji.
Jak dodano, w 2016 r. liczba utworów zgłaszanych pod ochronę zwiększyła się o ponad 30 tys. i jest ich dziś ponad 450 tys. Krzysztof Lewandowski tłumaczył, że tak wysokie inkaso jest wynikiem realizacji 73 tys. umów licencyjnych, a także prowadzenia prawie 3 tys. procesów w minionym roku. W oparciu o umowy o wzajemnej reprezentacji ZAiKS chroni prawa do 50 mln utworów artystów polskich i zagranicznych.
Ogromne zyski i duża liczba zrealizowanych umów licencyjnych może w przyszłości owocować zwiększeniem opłat dla ZAiKS. Jednak wciąż pozostaje czy i tak duże już i obowiązkowe opłaty za ZAiKS idą w parze z jakością utworów i ilością reklam odtwarzanych w radiach?
Nie koniecznie. Co więcej, rośnie liczba niezadowolonych artystów, którzy słusznie domagają się swego. Przez organizacje przechodzą ogromne pieniądze, które z założenia w większości miały trafić do kieszeni twórców, a nie założycieli/właścicieli organizacji. Nic więc dziwnego, że rośnie grono firm dających niezależny zarobek artyście, nie ograniczając go tylko do jednorazowej wypłaty, co często organizacje podnoszą jako argument przeciw nim.